środa, 8 grudnia 2010

z południa

 Kiedy wstałem w przedświcie a Synaj
Prawdę głosił przez trąby wiatru
Zesmreczyły się chmury igliwiem
Bure świerki o góry wsparte
I na niebie byłem ja jeden
Plotąc pieśni w warkocze bukowe
I schodziłem na ziemię za kwestą
Przez skrzydlącą się bramę lackowej

I był Beskid i były słowa
Zanurzone po pępki w cerkwi
Baniach rozłożyście złotych
Smagających się z wiatrem do krwi

Moje myśli biegały końmi
Po niebieskich mokrych połoninach
I modliłem się złożywszy dłonie
Do gór do madonny Brunatnolicej
A gdy serce kroplami tęsknoty
Jęło spadać na góry sine
Czarodziejskim kwiatem paproci
Rozgwieździła się bukowina

Wolna Grupa Bukowina
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz