czwartek, 28 kwietnia 2011

Krzyś               Czesław Milosz

W kwietniu 1996 roku międzynarodowa prasa doniosła o śmierci w wieku 75 lat Christophera Robina Milne, uwiecznionego w książce jego ojca A. A. Milne pt. Kubuś Puchatek jako Krzyś.




Ja, Kubuś Puchatek, nagle muszę rozmyślać o sprawach za trudnych dla mego małego rozumku. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co tam jest za naszym ogrodem, w którym zamieszkaliśmy ja, Prosiaczek, Królik, Kłapouchy z naszym przyjacielem Krzysiem. To znaczy my mieszkamy tutaj dalej i nic się nie zmieniło i właśnie zjadłem z baryłeczki miodu moje małe co nieco, tylko Krzyś odszedł na chwilę.


Sowa Przemądrzała mówi, że zaraz za naszym ogrodem zaczyna się Czas, a to jest taka studnia strasznie głęboka, w którą kiedy tylko ktoś wpadnie, leci i leci w dół, aż nie wiadomo, co się z nim potem dzieje. Martwiłem się trochę o Krzysia, żeby tam nie wpadł, ale wrócił i wtedy zapytałem go o tę studnię. „Puchatku – powiedział – byłem w niej i spadałem, i zmieniałem się spadając, nogi zrobiły mi się długie, byłem duży, nosiłem spodnie do ziemi i broda mi urosła, potem posiwiałem, zgarbiłem się, chodziłem o lasce i wreszcie umarłem. Pewnie to wszystko mi się tylko śniło, bo było jakieś nieprawdziwe. Zawsze dla mnie prawdziwy byłeś tylko ty, Puchatku, i nasze wspólne zabawy. Teraz już nigdzie nie odejdę, nawet gdyby zawołali mnie na podwieczorek.

piątek, 22 kwietnia 2011

Pokorny        Jan Twardowski



 Bóg wszechmogący a taki pokorny
 wszędzie jest a nigdzie nie widać 
trzyma się krzyża rękami obiema 
czysty bo wszystko mając nic dla siebie nie ma 
słucha cierpliwie że już się nie przyda

 tylko Wszechmogący może być tak mały
 jeszcze mówią Mu na złość
że ma Syna Żyda 


.
Pokora                 Jan Twardowski


Spokorniała malwa łakoma
I bez niej kręci się ziemia


Spokorniała miłość
I bez niej czuły bocian.


Spokorniał rozum
I bez niego jest prawda


Spokorniało wszystko
Bo wszystko inaczej.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Poeta                   Czesław Miłosz











On powie tym, co wiernych liczą,
Że powołaniu służył swemu.
Zaśmieją się i nie dosłyszą.
Bawiąc się zapytają:" Czemu?"


Późno zrozumie, osaczony,
Kiedy go zwarty szyk otoczy,
Że nie ma w taki dzień obrony,
Bo nikt mu nie śmie spojrzeć w oczy.


I język jego z dwu-płomienia,
Co śmierć zadaje niewidzialną,
Do ostatniego będzie tchnienia
Kąsać satyrą pożegnalną.


Spojrzy w twarz swoich wielkich braci:
W ich słowach była prawda szczera,
Powinien wiedzieć, jak się płaci,
Kto z młodu zawód ten obiera.


Usłysz, gdy go chirurg weźmie:
"My krzywdy twojej tu nie chcemy,
Pierś otworzymy bezboleśnie,
Węgiel gorący z niej wyjmiemy.


Żyć będziesz od cierpienia wolny.
Poczytność damy ci i sławę.
Niech wiersz twój, zamiast toczyć wojny,
Kształcącą ludziom da zabawę".


Stanie się tak i popiół szary
Zakryje strony jego pisma.
Choć będą śniły się koszmary
Nikt do nich głośno się nie przyzna.


A ty nie raduj się, człowieku,
Że zgon poety grają bębny.
Z płaczem go wspomną wnuki wieku.
Bardziej niż sądzisz, był potrzebny.

niedziela, 3 kwietnia 2011


Mój Boże             Jan Twardowski

sikorka co podrosła biskup co zmizerniał
pani co włosy suszyła ręcznikiem
a teraz mężowi w domu suszy głowę
wołała " mój ty piesku"
a teraz nie woła

bo miłość nieszczęśliwa ucieka od szczęścia
wytresowana oswojonych gryzie
oślica która bardziej dziwi
nie wtedy gdy mówi ale kiedy milczy
stryj co po śmierci wpadł nagle do domu
przy partyjnym zięciu usiadł niewidzialny

przyszedłem uklęknąłem pytałem mój Boże
dlaczego jest niewiara gdy wszystko być może