poniedziałek, 29 listopada 2010

Stasiuk, Elżbieta i Płock.


"Ojczyzna pachnie kebabem i wymytym kiblem. Jeżdżę po niej. Kalisz. Hotel jest jak podświetlony sracz,ale nie znają wynalazku lampki do czytania. Recepcjonista udaje recepcjonistę,kelner kelnera,barman barmana. Mówią,ale nic nie można zrozumiec. Mówią w jakims nowym jezyku, jak obsluga infolinii.../. Wystarczy zjechac w bok i stare kobiety stoją po kilka,czekając na obiazdowe sklepy. Mają chustki i stare torby na zakupy. Życie. Kundle leżą w piaszczystych zaglebieniach. Opada rosa,pyli sie zboże i powietrze od tego ma słodki i złoty smak. Cienie w poprzek asfaltu jakby było mokro.Kalisz, Konin .Albo Płock.../. Hotel stał na wysokiej skarpie,wiał wiatr i rzeka miała metaliczny połysk. Podmuchy przenikały do pokoju przez ogromne okno.Kołysała sie firanka. Do plaży było kilometr,ale widziałem,jak wichura wygładza piach. Patrzyłem na północ. Z biegiem wód.Stamtad wiało. Dolinę wypełniał zimny blask . Było tak pięknie, że czułem się, jakbym przyjechał z daleka. Płock"

(A.Stasiuk, Dziennik pisany pozniej, 2010, str. 140)







Tak Płock jest różny od Konina, Kalisza, Kutna i chyba wszystkich innych miast. Na Tumach czujesz się jakbyś pojechał nad Adriatyk. Przestrzeń, powiew bryzy od zachodu, stare, gotyckie miasto za plecami, przed Tobą bezmiar wód po horyzont. Gdy schodzisz z wysokiego brzegu, na plażę czujesz klimat portu jachtowego i spokój właściwy oczekującym na tę największą rybę.
Prawdziwy jest też ten nowy hotel, ze swą nowomową, pewnie nie bardzo zrozumiałą dla mieszkających tu od dawna.
Kebab i piwo są wszędobylskie.  Ale dawne stare torby i kundle też tu jeszcze są obecne.
I nie trzeba wyjeżdżać daleko, choć świat kusi.





AnnaAnia pisze...

Miejsca, ludzie w nich zanurzeni, cała rzeczywistość wydają się być takie, jakimi zdolni jesteśmy je postrzegać. Świat empiryczny, obiektywny, to świat "wygnany z raju", świat po katastrofie. Jedynie duchowość, jedynie dana człowiekowi odmiana wrażliwości jest w stanie wyciągnąć go z tego inferno, z otchłani. Oświetla, choć odrobinę, mroki wiecznej nie-do-wiedzy i zwątpienia. "Patrz sercem" - ten imperatyw,wskazanie - nie jest jedynie romantycznym, wyświechtanym sloganem. Dostrzegam w nim szansę. Często jedyną. By przetrwać. Dla twórczości to jest warunek sine qua non. Tak mi się wydaje....Także, kiedy czytam teksty, jak te....

2 komentarze:

  1. Miejsca, ludzie w nich zanurzeni, cała rzeczywistość wydają się być takie, jakimi zdolni jesteśmy je postrzegać. Świat empiryczny, obiektywny, to świat "wygnany z raju", świat po katastrofie. Jedynie duchowość, jedynie dana człowiekowi odmiana wrażliwości jest w stanie wyciągnąć go z tego inferno, z otchłani. Oświetla, choć odrobinę, mroki wiecznej nie-do-wiedzy i zwątpienia. "Patrz sercem" - ten imperatyw,wskazanie - nie jest jedynie romantycznym, wyświechtanym sloganem. Dostrzegam w nim szansę. Często jedyną. By przetrwać. Dla twórczości to jest warunek sine qua non. Tak mi się wydaje....Także, kiedy czytam teksty, jak te....

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Norwida:

    Nad Kapuletich i Montekich domem,
    Spłukane deszczem, poruszone gromem,
    Łagodne oko błękitu -

    Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
    Na rozwalone bramy do ogrodów,
    I gwiazdę zrzuca ze szczytu -

    Cyprysy mówią,że to dla Julietty,
    Że dla Romea ta łza znad planety
    Spada - i groby przecieka;

    A ludzie mówią, i mówią uczenie,
    Że to nie łzy są, ale że kamienie,
    I - że nikt na nie nie czeka !
    -------------------------------
    Więc jak JEST?
    Czy tak, jak widać okiem własnym, odrębnym, osobnym od innych oczu ?
    Czy tak, jak spomiędzy cyprysów?
    Czy według uczonego, opartego na racjonalnych przesłankach, "twardego" rozumienia spraw?
    W jawie, czy we śnie jesteśmy prawdziwi?
    A może to się zmienia, przenika, przeplata, Może po trosze - w jednym i drugim...
    Może na tym polega dramat podróży?
    A wiedza ostateczna - nigdy nie przyjdzie...
    Nigdy za życia...
    Dopiero za bramą, co uchylona....

    OdpowiedzUsuń