środa, 19 czerwca 2013




Wyznanie                 Jan Twardowski

Zamykałem wiedzę w szufladkach
wymieniałem pajęczaki, stawonogi i kręgowce
myliłem na niebie gwiazdę pierwszą z ostatnią
nie rozumiejąc kamienia - nazywałem
notowałem w zeszycie spostrzeżenia
wiedziałem że kiedy przylecą drozdy i żółte pliszki
można już spać przy otwartym oknie -
że po wilgach i derkaczach przychodzi pierwsza burza
że słonka wędruje tylko w nocy a wyżeł ma brwi
nad oczami
poznawałem głuszca po zielonej piersi
zimorodka po zielonych nogach
dostrzegłem, że wiewiórka jest od spodu biała
że czajki kładą dzioby na ziemi
że kwiaty zapylane nocą nie są nigdy ciemne
że w maju kwitną rośliny niskie a w czerwcu wysokie
mówiono że można szukać prawdopodobieństwa
i utracić prawdę
że prac doktorskich teraz się nie czyta tylko się je liczy
że króla najłatwiej uwieść ale trudno się do niego dopchać
że więcej jest dowodów na istnienie Pana Boga
niż na istnienie człowieka
że piekło to po prostu życie bez sensu
czytałem na cmentarzu:
"Tu leży Maria Dymek
ducha oddała Bogu,
ziemi - ciało, jezuitom - domek.
Dobrze się stało"
Chwytałem się jeszcze teologii za rękę
pytałem czy anioł spowiadający byłby do zniesienia
dzieliłem grzechy na śmiertelne to znaczy ciche
i lekkie - inaczej hałaśliwe
podglądałem czystość po obu stronach śniegu
wreszcie wzruszyłem ramionami: przecież wszystkie słowa sprawiają
że widzi się tylko połowę