niedziela, 23 listopada 2014


Przebudzenie           Zbigniew Herbert





Kiedy opadła groza pogasły reflektoryodkryliśmy że jesteśmy na śmietniku w bardzo dziwnych pozach jedni z wyciągniętą szyją 
w rękach mieliśmy kawałki blachy i kości
(światło reflektorów przemieniało je w symbole)
ale teraz to były tylko kości i blacha
nie mieliśmy dokąd odejść zostaliśmy na śmietniku
zrobiliśmy porządek
kości i blachę oddaliśmy do archiwum
Słuchaliśmy szczebiotania tramwajów jaskółczego głosu fabryki i nowe życie słało się nam pod nogi

drudzy z otwartymi ustami z których sączyła się jeszcze ojczyzna  inni z pięścią przyciśnięta do oczuskurczeni emfatycznie patetycznie wyprężeni