wtorek, 2 października 2012



Apollo i Marsjasz           Zbigniew Herbert
właściwy pojedynek Apollona z Marsjaszem

 (słuch absolutny kontra ogromna skala) 
 odbywa się pod wieczór gdy jak już wiemy 
sędziowie przyznali zwycięstwo bogu 
 mocno przywiązany do drzewa 
dokładnie odarty ze skóry Marsjasz 
 krzyczy zanim krzyk jego dojdzie do jego wysokich uszu wypoczywa w cieniu tego krzyku wstrząsany dreszczem obrzydzenia Apollo 
czyści swój instrument 
 tylko z pozoru głos Marsjasza jest monotonny 
 i składa się z jednej samogłoski A 
 w istocie opowiada Marsjasz 
 nieprzebrane bogactwo swego ciała 
 łyse góry wątroby pokarmów białe wąwozy szumiące lasy płuc słodkie pagórki mięśni stawy żółć krew i dreszcze zimowy wiatr kości nad solą pamięci wstrząsany dreszczem obrzydzenia 
 Apollo czyści swój instrument 
 teraz do chóru przyłącza się stos pacierzowy Marsjasza 
 w zasadzie to samo A 
 tylko głębsze z dodatkiem rdzy 
 to już jest ponad wytrzymałość boga 
o nerwach z tworzyw sztucznych żwirową aleją wysadzaną bukszpanem 
 odchodzi zwycięzca zastanawiając się czy z wycia Marsjasza nie powstanie z czasem nowa gałąź sztuki - powiedzmy - konkretnej 
nagle pod nogi upada mu skamieniały słowik 
odwraca głowę 
 i widzi że drzewo 
do którego przywiązany był Marsjasz 
 jest siwe 
 zupełnie







.