Wołowiec
Niebo jest orzeźwiające. Niebieskie. Słonce biegnie długimi krokami wzdłuż wiejskiej drogi donikąd i woła do mnie: odmaluj to. Odmaluj. Jakby uważało, że jestem jakimś Janem van Goyenem. Albo jakby nie dowierzało zdolności mojej siatkówki.
Oko- narzędzie estetyki- jest autonomiczne. Suwerennością ustępuje jedynie łzie.
Łzę można w Beskidach uronić z wielu przyczyn. Choćby z tego powodu, że "łza jest przeczuciem oka, co je czeka w przyszłości.
Otwarte drzwi cerkwi. Zapach kadzidła i pajęczyn...
Hospody pomyluj-
Widok desek "farbami i kurzem się trzęsących. Drewniane anioły, "posiwiałe od śniegu, niecałe od zacieku...
Hospody pomyluj-
Sw. Księga, niepewność, spojrzenie popa, pokorny pocałunek...
Hospody pomyluj-
Turystka. Tu mniej wrażliwa na czyste wartości estetyczne architektury, bardziej wsłuchana i wpatrzona w "Hospody pomyluj...
"Mszy słucha się najlepiej, gdy nie rozumie się języka. Ignorancja przy takich okazjach sprzyja skupieniu nie mniej niż kiepskie oświetlenie.
Łagodne dotkniecie wyobcowania. Jakie dotyka wielu ludzi, przeniesionych w cudze miejsca. Świadomość, że to, co się wokół mnie dzieje, nie bierze mnie w rachubę. Czuje się zbędna.
*****
Krajobraz samotny i pełen melancholii.
Zwłaszcza, gdy przychodzi się tu o tej porze roku. Gdy jest się cudzoziemką i gdy lata radosne już nie dotrzymują towarzystwa.
Ela.G.
Niebo
OdpowiedzUsuńGdy niebo staje się podłogą
Traci przejrzystość i błękit
Niebo bezkarnie deptać mogą
Ludzie wyzbyci istnienia męki
Tyle już nieudanych prób
By witać przyszłość, żegnać przeszłość
Zostawmy ziemi ciężar stóp
A niebu jego niebieskość
Jonasz Kofta
...jeszcze nie mogę o Wołowcu.... jeszcze....jeszcze....
Nie wiem, czy psychoterapia bierze pod uwagę niebo...
Jeszcze mielą słowa żarna zdarzeń. Może kiedyś ulepię coś z tej mąki...
Dziś - tylko tyle, że było pięknie... Było....
Zanim znajdę uspokojenie w swoich myślach o Wołowcu, zanim dolina podzielona na pół, na dwie strony, dwie pory roku, dwa domy, dwa spacery, 8/6 spojrzeń i punktów widzenia, szron i tęczę, nadzieję i jej zanik, radość i rozpacz i wiele jeszcze dwoistości - stanie się przyjazną kolebką obu wspomnień, zaśpiewam sobie taką piosnkę:
OdpowiedzUsuńZ Barańczaka
Niech Pan zajmie mi miejsce,
którego tak mało
między tym ze świecznika
a tym ze śmietnika
(bo stoją bliżej siebie, niż na to wygląda,
z ich ciał, zbratanych ściskiem, ten sam śpiewa pot:
chociaż cię dławimy
chociaż cię dławimy
ale cię zbawimy
ale cię zbawimy
niech Pan to miejsce trzyma
dla mnie, ja tu wrócę
między tych z samogonem
a tych z samochodem
(mimo że obie strony odmówią mi wstępu,
z oczu, bliźniaczo obcych, ten sam zabrzmi wzrok:
chociaż cię ranimy
chociaż cię ranimy
ale cie chronimy
ale cie chronimy);
nie pomoże ucieczka
w podróż, w sen czy w siebie:
między tytułowanych
a tatuowanych
i tak powrócę, Panie (bo jedni i drudzy
gdzieś z pokrewnego środka skandują tę krew:
choć cię kaleczymy
chociaż tratujemy
ale cię leczymy
ale ratujemy
choć cie kaleczymy
chociaż tratujemy
ale cie leczymy
ale ratujemy